Cześć Kochani!
Wczoraj było o pielęgnacji skóry twarzy, a dzisiaj mam dla Was coś do pielęgnacji skóry ciała. Uwielbiam owocowe żele pod prysznic, peelingi itp. Stąd też nie mogłam przejść obojętnie obok cukrowego peelingu do ciała o zapachu winogrona z serii Fruit Bomb SPA firmy Bielenda.
100 g peelingu mieści się w solidnym, plastikowym, zakręcanym słoiczku w kolorze fioletowym. Bardzo ładna, a zarazem przejrzysta etykieta przyciągnęła mój wzrok na półce w drogerii.
Na etykiecie umieszczono opis produktu, skład, datę przydatności do użytku oraz znaczek informujący, iż peeling należy zużyć w ciągu 6 miesięcy od otwarcia.
Peeling w środku dodatkowo jest zabezpieczony srebrną folią.
Konsystencja peelingu jest gęsta, treściwa z dosyć dużymi drobinami peelingującymi. Pachnie bosko! Naturalnie, owocowa, słodko i intensywnie. Zapach jeszcze przez długi czas po kąpieli pozostaje na skórze.
Według mnie, peeling należy do tych mocniejszych zdzieraków, stąd też u wrażliwców może nieco podrażnić skórę. Mi to jednak nie przeszkadza, gdyż świetnie radzi sobie z usuwaniem martwego naskórka, wygładza skórę, oczyszcza i jednocześnie ją nawilża. Nie zostawia na skórze tłustego filmu.
Jedyna wada to wydajność. Peeling wystarcza u mnie na 5-6 użyć, jednak w stosunku do ceny (zapłaciłam za niego ok. 6-7 zł) to nie jest najgorzej.
Kochani, dajcie znać, czy mieliście do czynienia z owocowymi peelingami firmy Bielenda? :)
U mnie ten peeling zostawia tłusty film - bardzo nie lubię peelingów bielandy :(
OdpowiedzUsuńUwielbiam wszelkie peelingi, ale tego jeszcze nie używałam ;)
OdpowiedzUsuńTrafili idealnie. Uwielbiam fiolet i bielende ;)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że miałam balsam z tej serii, ale pewna nie jestem - zapach był piękny, może kiedy skuszę się na peeling :)
OdpowiedzUsuńSoczyście...
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie cuda ! :*
OdpowiedzUsuńWygląda genialne, może jak skończę moje peelingi z TBS to wypróbuję.
OdpowiedzUsuńObecnie z Bielendy mam tonik, ale jest średni :)
OdpowiedzUsuń