Cześć Kochani!
Jak już pewnie część z Was wie, w lutowym pudełku ShinyBox LOVE znalazła się malinowa maseczka kolagenowa Skin Recovery marki PUREDERM. Uwielbiam testować maseczki, stąd praktycznie od razu postanowiłam sprawdzić jej działanie.
Maseczka ujęła mnie designem opakowania, a dokładnie śliską saszetką w kształcie szklanej buteleczki wypełnioną mnóstwem jeżyn i malin. Na saszetce umieszczono naklejkę z opisem i sposobem użycia produktu w języku polskim. Odnajdziemy na niej także skład.
Saszetka kryje białą, bawełnianą płachtę z otworami na oczy, nos i usta mocno nasączoną serum o przyjemnym, jednak nieco chemicznym malinowym zapachu. Maska jest dosyć duża i niestety nie przylega idealnie do skóry, stąd polecam odpoczynek na leżącą z maską na twarzy ;)
Mimo tych niedogodności, maseczka zaskoczyła mnie działaniem. Po pierwsze, złagodziła podrażnioną przedokresowymi wypryskami skórę. Po drugie, nawilżyła ją i zmiękczyła. A po trzecie, wygładziła, odświeżyła skórę i nadała jej blasku.
Nie miałam jej jeszcze, ale lubię maski w płachcie :)
OdpowiedzUsuńMam ja, ale jeszcze jej nie przetestowałam
OdpowiedzUsuńMam ją z ShinyBoxa ;) Nie mogę się doczekać kiedy wypróbuję ;)
OdpowiedzUsuńMi ona pachnie alkoholem z malinami ;p
OdpowiedzUsuńMam ją, ale jeszcze nie próbowałam 😊
OdpowiedzUsuńNie przepadam za maseczkami w płacie, ale lubię płatki pod oczy :)
OdpowiedzUsuńciekawa :) dawno nie miałam maseczki w płachcie ;)
OdpowiedzUsuń